Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2008

Wystarczy tylko trochę uśmiechu i życzliwości...

..., aby dzień był lepszy. Każdego dnia spotykamy człowieka, każdego dnia jesteśmy wręcz skazani na relacje z bliźnimi. To, jakie one będą zależy także, a może przede wszystkim od nas, ode mnie. Wystarczy dobra wola, aby nawet do spraw trudnych podejść w sposób pozytywny. Wiadomo, że trudności trzeba pokonać, tylko jak się z nimi uporamy jest zależne od nas. Można z frustracją i oburzeniem, zwycięsko wytykając błędy rozmówcy, a siebie przy tym stawiając w świetle cudowności i świetności. Ale także można łagodnie i w trosce o bliźniego, wyciągając pomocną dłoń. Myślę, że chodzi tu o naszą ludzką życzliwość. To jest do zrobienia, damy radę. Obym, w takich trudnych chwilach, nie stracił z oczu optymizmu.

Modlitwa

Dziś podczas Mszy Św. w modlitwie wiernych było wezwanie, które przykuło w sposób szczególny moją uwagę: "Módlmy się za dzieci, które w domach rodzinnych czuja się jak ziarno między cierniami, aby te trudne sytuacje nie zagłuszyły w nich pragnienia Słowa Bożego." Pomyślałem sobie, że jest to wielkie zagrożenia również dla dorosłych. Jak ważna jest dobra atmosfera w domu, w pracy, we wspólnocie... Jak bardzo jesteśmy odpowiedzialni za drugą osobę. Nasze postawy mają przybliżać Boga a nie od Niego odpychać. Spraw Boże, obym nigdy nie był cierniem dla bliźnich, zagłuszającym pragnienie Twego Słowa. A tym, dla których taki się okazałem, ulecz Panie rany i nie daj im odłączyć się od Ciebie.

dobry człowiek

Tak się zastanawiam, czy dobry człowiek mam swoją definicję? Czy można wstawić dobrego człowieka w konkretne ramy? Hm... Myślę, że może być to trudne. Zdecydowanie wymieniłbym kilka cech takiego człowieka: optymizm, pogoda ducha, trzeźwe myślenie. Taki człowiek jest realistą. Kiedyś jedna matka spytała mnie, jak wielkie ma być jej miłosierdzie względem syna. Myślę, że miłosierdzie nieskończone, tylko na czym ma ono polegać? Czasem słowo krytyki, czy nawet wskazanie drzwi ( w pewnych przypadkach) jest ukazaniem miłosierdzia dla tego syna- drugiego człowieka. Nasza dobroć nie powinna nad to rozpieszczać innych i czynić z nich inwalidów życiowych, dla dobrego samopoczucia. Zobaczcie jaki jestem dobry. Zagłaskać na śmierć. Dobroć to życzliwość, która wypływa z serca człowieka. Jest to bardzo trudne, cały czas staram się ją osiągnąć. I wiem, że mam jeszcze długą drogę przed sobą.

Kolejny etap za nami

Dziś definitywnie żegnamy się z okresem Bożego Narodzenia (bynajmniej w naszej parafii), czyli będziemy rozbierać szopkę. Otarło się już powiedzenie: "Święta, Święta i po Świętach." Okres kolędowania się kończy, ale czy to świętowanie coś nowego wniosło w nasze życie? Czy wracając do szarej rzeczywistości zabrałeś choć mały blask tego okresu ze sobą? Tyle ciepłych słów, życzeń. I co dalej? Myślę, że możemy obchodzić Święta Bożego Narodzenia, każdego dnia. Wystarczy być dobry dla innych, tak bez interesownie. Ten niesamowity spokój tego czasu, zatrzymać na każdy dzień. I patrzeć się na życie optymistycznie. Bo dobro jest tam, gdzie go nie zauważamy.

Ach ta dzisejsza młodzież

Tak mocno zaskakuje. W sobotę rozpoczęły się rekolekcje dla młodzieży. I co bardziej ciekawe, inicjatywa wyszła właśnie od nich. Przychodzi dosyć liczna grupa, która chce być blisko Chrystusa. A my cały czas obstajemy przy schematach myśleniowych. To co nam jest niewygodne spychamy na innych, najlepiej na młodzież. Taka postawa nazywa się chorobą palca wskazującego; nigdy na siebie tylko na innych, często nie oceniając obiektywnie. Oby ta paskudna choroba nas nie dopadła. Życzę dobrej Niedzieli.
Każdego dnia zaraz po wstaniu, gdy w łazience spoglądam się w lustro zadaje sobie pytanie: Kto ty jesteś? i zaraz sobie odpowiadam: bracik mały. Jak ważna jest świadomość kim się jest. Nie warto tracić czasu na zastanawianiu się kim się mogłoby być. Trzeba twardo stąpać po ziemi.

Jak żyć aby być?

No właśnie. Być, ale kim? Dzisiaj, gdy świat przyśpiesza biegnąc nie wiadomo gdzie, często zapominamy kim jesteśmy i dokąd zmierzamy. Swoją energię tracimy na to aby mieć, zamiast wykorzystać ją na o wiele szlachetniejszy cel: aby być. Każdy kto wędrował po górach wie, że zdobywanie szczytów jest trudne, ale jak się już je osiągnie to przychodzi radość. Potrafiłem tego dokonać. Taką radość także można doświadczyć w ostatnim dniu pielgrzymowania np. na Jasną Górę. W ostatnich chwilach wędrowania do Matki Bożej, każdy zapomina o zmęczeniu, pęcherzach i bólu. Wtedy zostaje "tylko" radość z tego, że dałem radę. Takie wyzwania kształtują człowieka pozytywnie. No tak ale to są wyzwania nad zwyczajne. A co z szarą rzeczywistością? Myślę, że każdego dnia należy zmagać się z życiem tak, aby nasze troski i problemy wieczorem przeradzały się w radość, bo wieczór jest ostatnim etapem dnia. A trzeba tak nie wiele aby tak było - wystarczy patrzeć się na życie pozytywnie, nawet wtedy gdy ma

Trudny człowiek to też człowiek

Tak jest. Wczoraj sobie nad tym rozmyślałem. Patrząc się na tytuł tego posta, trzeba przyznać, że każdy człowiek jest trudny ( w pewien sposób). Każdy z nas ma rzeszę ludzi, którą gromadzi wokół swojej osoby. Tą rzeszę ludzi można podzielić na co najmniej trzy grupy: przyjaciele, ludzie, którzy nas tolerują i ci którzy nas nie lubią, wręcz nie cierpią. Dla tych ostatnich jesteśmy trudną osobą. Także i my mamy takie osoby, które są dla nas trudne. I tak koło się zamyka. Jaka więc na to jest recepta? Czy można wyeliminować to zjawisko? Rozwiązanie daje nam Pan Jezus, mówiąc: Miłuj bliźniego swego jak siebie samego. Na pewno nie jest to łatwe.