Posty

Wyświetlanie postów z 2009

Dziś wigilia!!!

W wariacji jeszcze przed swiątecznej proponuję nie zapomnieć, że dzis Narodził się nam Zbawiciel. Suche przygotowania tych swiąt, bez tej iskry życia i miłosci wobec bliźniego, są pustą celebracją siebie. Nie piję, nie palę i po wielu latach szukania, ODNALAZŁEM SENS ŻYCIA. Wszystkim życzę tego samego :), oraz błogosławionych Swiąt Narodzenia Pańskiego

Świąteczne Życzenia

Na nadchodzące święta Narodzenia Pańskiego i Nowy Rok 2010, życzę błogosławieństwa i pokoju płynącego z Serca Bożej Dzieciny. Z darem modlitwy Marek Labudda

Wolność w Miłości

to TAK obojga stron, na taką a nie inną historię życia. W innym wypadku mamy do czynienia z wywieraniem presji jednej strony na drugą.

"Przepis na niebo według św. Jana Chrzciciela"

Tak chyba można streścić dzisiejszą ewangelię(Łk 3, 10-18). Zaskakujące proste odpowiedzi św. Jana na pytanie co robić, aby zasłużyć na niebo, powalają swoją prostotą i jasnością. Nie ma w nich mowy o górnolotnych praktykach ascetycznych, czy o zadaniach nie do osiągnięcia, skazanych na niepowodzenie. On mówi jasno do bogatego i biednego, słabego i mocnego, do ciebie i mnie: to co robisz, staraj się wykonywać jak najlepiej. Nie wykorzystuj swojej pozycji społecznej, do własnych interesów i ciemiężenia bliźniego. Prosto i jasno mówi, bądź sumienny w tym, co ci zostało powierzone, nic więcej i nic nad to. Kolejny raz, zatem możesz się przekonać, że niebo jest na wyciągnięcie ręki:),i to twojej ręki! Życzę błogosławionej i radosnej niedzieli.

Na czym polega szczęście? – temat rzeka

Wystarczy włączyć TV i już specjaliści od marketingu reklamowego łudzą człowieka przepisem na szczęście. Według nich posiądziesz szczęście, jeżeli zakupisz reklamowany przez nich towar, np.: proszek do prania, nowy samochód i milion różnych rzeczy. Nieszczęsny to człek, który daje się na te brednie nabrać, ponieważ jak już zdobędzie swoje wymarzone cudo, to okazuje się, że na rynek wszedł nowocześniejszy sprzęt i w ten sposób czar jego szczęścia pryska. To jakże pozorne szczęście wprowadza w chęć pożądania, a to wprawia w ruch wielką machinę nieszczęścia ludzkiego , bo żeby zdobyć, trzeba mieć pieniądze, żeby mieć pieniądze trzeba nadludzko poświęcić się pracy i w końcu, aby być na topie, trzeba mieć worek tych pieniędzy. W ten sposób dzieci tracą ojca, matkę; a małżonkowie siebie nawzajem – tragedia. Pożądanie sprawia, że ważniejsze od rodziny i bliźniego stają się własne pragnienia, które czynią nas tak naprawdę nieszczęśliwymi. Często pod przykrywką dobra rodziny małżonkowie decydu

Adwent to oczekiwanie...

To już kolejny czas oczekiwania w moim życiu. Oczekiwania na nowe życie płynące od Boga, pełnego nadzieji na lepsze jutro. W końcu adwent poprzedza ważne wydarzenia dla każdego chrzescijanina. Narodziny Chrystusa, Syna Bożego są znakiem, że wszystko można zacząć od nowa, ponieważ kochać to znaczy na nowo się narodzić. Życzę każdemu radosnego oczekiwania na przyjscie naszego Pana Jezusa Chrystusa.

Każdy dzień

przynosi nam nowe doswiadczenia, nowe przeżycia. Nie ma zbiegu okolicznosci, czy przypadków życiowych. Wszystko co nam się przydaża jest z Woli Boga, wszystko zaplanowane. Bogu dziękuję za moją dotychczasową historię życia.

Każde życie

ma swoje problemy, to małżeńskie jak i to zakonne. Jest to chyba normalne, zresztą może to i dobrze :). W ten sposób się uwięcamy, dążymy do zbawienia. ważne, aby w tym dążeniu mieć wsparcie bliźniego, a to często jest najtrudniejsze. Mamy tędęcje do egoistycznych zachowań. Dzis swiat stawia na idywidualizm (ważne czego ja dokonałem), tym czasem dorga swietosci jest drogą zauważenia czego dokaonała osoba mi bliska. Na tym polega być podporą dla kogos - towarzyszyć w sukcesach i radosciach, oraz tym bardziej w poraszkach i niepowodzeniach. Bogu dziękuje za takie osoby w moim życiu :). I mam nadzieję, że choć w małym stopniu potrafię być podporą dla innych :)

Godnie żyć -

- to nie mieć, ale być. Można mieć nie wiele, a żyć godniej niż ten kto ma wiele. Godnie żyć to dbać o drugiego człowieka, być dla innych, a nie dla siebie. Godnie żyć, nie oznacza więc "zażynanie się" dla dobrobytu, tylko być szczęsliwym nawet w biedzie i uczciwosci :). Życzę miłego dnia :)

W dniu imienin

Wszystkich Swiętych składam każdemu i każdej moc życzeń: Błogosławieństwa Bożego i wszelkich łask. Wszystkiego co dobre.

Autorytet

– głupim jest ten, co myśli, że posiada go ze względu na zajmowane stanowisko. Życie pokazuje i uczy, że na autorytet trzeba sobie zapracować ciężką pracą przede wszystkim nad sobą, szanować bliźniego. Można mieć ważne pozycje społeczne i zarazem nie mieć poważania u innych (znam takie osoby). Osobiście chce mi się śmiać, jak słyszę zapewnienia o wielkości ze względu na…. To by oznaczało spoczęcie na laurach. Zresztą sam autorytet nie jest celem życiowym. Ważne by być dobrym człowiekiem, katolikiem, wierzącym.

Nie wszystko jest tak łatwe

jak nam się wydaje. Nie wszystko musi nam się podobać. To jest poprostu życie pełne różnych niespodzianek, tych miłych i tych przykrych...

Jak dobrze jest tam, gdzie nas nie ma. Jak wspaniałe jest to, czego nie mamy…

Obraz
Paradoks jedynie polega na tym, że jak już stajemy na naszej „ziemi obiecanej” to okazuje się, że spotykamy w upragnionym miejscu taką samą szarą rzeczywistość, jaką mamy na co dzień. A wspaniała rzecz, która nas tyle wyrzeczeń kosztowała, z czasem staje się stara i nudna. I tak w nieskończoność ganiasz z językiem na wierzchu za złudnym szczęściem, które pozostawia jeszcze większy głód oraz rządze posiadania i zdobycia. Tu i teraz jest szczęście. Szalenie szczęśliwym jest człowiek, który umie się cieszyć z tego, co posiada. Szalenie szczęśliwym jest człowiek, który się cieszy tym, gdzie jest. Obym umiał być takim szczęściarzem, biorącym pełną garścią szczęście tam gdzie jestem…obym umiał cieszyć się tym, co mam…

Nie ważne kim jesteś, co posiadasz tu na ziemi,

możesz bowiem być bratem, księdzem, malżonkiem, żoną, siostrą itd... Te spoleczne funkcje nie są bowiem celem naszego istnienia. Celem naszego istnienia jest życie wieczne, a doczesnosć ma nas tylko doprowadzić do zbawienia. Ważne jest zatem to, co zdobywasz na wiecznosć, co będziesz w stanie zabrać ze sobą z doczesnosci do wiecznosci. Czy masz cos takiego???

Kościół...

nie dawno oglądałem dyskusję na temat: Bóg tak, kościół nie. Paradoks polega na tym, że w większości dyskutowali na ten temat członkowie Kościoła, jakby zupełnie zapomnieli, o tym kto tworzy Kościół. Chcę powiedzieć stanowczo: Kościół to nie tylko księża i osoby zakonne. Niestety tak się utarło. Kościół, to każdy ochrzczony. Sama dyskusja w takim razie to kolejny absurd, którego jesteśmy świadkami.

wakacje...

... to wspaniały czas na zbliżenie się do Boga poprzez cuda, które łatwiej dostrzec w blasku słońca :). Zachęcam do korzystania z tego pięknego czasu według Bożych Zasad Miłosci

Dziwny jest ten świat i dziwne są słowa…

To, co jest krzyczące w nas to zło. Bardziej widoczne i zawsze na wyciągnięcie ręki. Łatwiej jest krytykować, oceniać, wystawiać etykietki (w tym nawet jestem niezły), niż dostrzec dobro w drugim (w tym czasami muszę pokonywać siebie). Tym czasem jestem powołany do tego, aby być dobrym i dostrzegać to dobro w drugim człowieku. Nie gdzieś w Afryce, czy Ameryce, na odległość, ale tu gdzie mieszkam, na własnym podwórku, w ludziach, których napotykam, na co dzień, z którymi pracuję, przebywam, mieszkam…. Na tym według mnie polega budowanie Królestwa Niebieskiego wśród nas. Na dostrzeganiu dobra w każdym człowieku, nawet w tym, który jest trudny dla mnie i po ludzku nie do przyjęcia. W biedaku, bogaczu, narcyzie, cwaniaku, cyniku pijaku itd.….Niedawno oglądałem fragment reportażu o bracie Roger, znanym nam ze słynnych spotkań młodych „Taze”. Jeden z jego współbraci we wspomnieniach powiedział o nim, że br. Roger nie umiał się gniewać, widział w ludziach tylko dobro, i nawet, jeżeli ktoś dla

Milczenie jest złotem.

Dobry Jezu udziel mi łaski milczenia. Dodaj odwagi i męstwa w dawaniu świadectwa o Tobie.:)

Pokonać siebie

Boże dodaj mi sił szczególnie gdy doznaję słabości i bezradności. Nie pozwól, aby mną kierowała reguła odwetu… Daj mi cierpliwość do siebie samego. Tam gdzie jestem bezradny, nie szczędź pokory i opanowania…

Absurdalne „JA”

Wszystko kręci się wokół mnie. Wszystko jest dla mnie i wszystko ma mi służyć, moim zachciankom i przyjemności. Ma mi być łatwo i super, bez żadnych przeszkód i trudności. Takie rozwiązanie przynosi mi telewizja, reklama, technologia i współczesna cywilizacja. W rezultacie całe to zawirowanie sprowadza do nadmiernej adoracji siebie. Moje „JA” jest na pierwszym planie. Jeszcze nie tak dawno mówiło się: „Jak Pan Bóg pozwoli” lub „Jak Bóg da, to..” Dziś słyszę zaskakującą i wręcz absurdalną wersję z położonym naciskiem na egoistyczne ”JA” tzn.: „Jak Pan Bóg pozwoli i JA zechcę”. To podkreślenie siebie jest do bólu przesadzone. Kimże ja jestem, że stawiam się na równi z Bogiem, kim?! Jestem tylko narzędziem w Jego ręku, nieużytecznym sługą. I przesadne kreowanie siebie jest obrzydliwe. To dzięki Bogu mam dar powołania i dzięki Niemu samemu mogę SŁUŻYĆ drugiemu człowiekowi w pobożności i pokorze. Moje ja jest zbyt małe, abym mógł sobie przypisywać jakiekolwiek „sukcesy” związane z moim powo
Niektóre sytuacje i spotkanie

Krytykańctwo - sposób na życie???

Łatwo przychodzi krytyka i podsumowanie innych. Jest to próba zwolnienia się z pracy nad sobą. W świetle osądu najlepiej postawić się na wysoką półkę podkreślając przy tym, że mnie to nie dotyczy. Tak jest wygodnie i bez boleśnie. "Diś ze sobą wolę nie mieć nic wspólnego, tak więc zajmę się kimś innym" - czyż to nie jest sposób na ucieczkę? Ba, na życie? I nie łudźmy się, ten styl dotyczy każdego, bez wyjątku, ciebie i mnie. Wszyscy mamy dar pouczania innych... Osobiście w trzydziestoletnim swoim życiu nie znalazłem idealnego człowieka, a byłem już w kilku miejscach i z wieloma ludżmi miałem do czynienia. Co prawda wielu ludzi spotakłem, którzy mieli takie zdanie o sobie i w ten sposób zwalniali się ze "wspinaczki". Jedynie Bóg jest idealny. A my? A my tylko staramy się być idealnymi, lub myślimy, że nimi jesteśmy (w drugim przypadku okazuje się to być dramatem, o ile nie tragedią). I w tej kwesti jest chyba tak, jak z definicją o świętości, którą nie dawno usłyszał

Tragedia na morzu

W pocie czoła... Morze we czwartek zabrało pięciu polskich rybaków. Każdy z nich był żywicielem rodziny. Prawie wszyscy pochodzili z mojej rodzinnej miejscowości. Wieczny odpoczynek racz im dać Panie, a Światłość Wiekuista niechaj im świeci...

Jasna sytuacja

nie zawsze przyjemna, ale przejrzysta, pozwalająca trzeźwo ocenić stan rzeczy. Czasami nie pożądana, nie jednokrotnie bolesna, a czasem wręcz przeciwnie radosna, dająca nadzieję, wlewająca pokój. Co by o niej nie powiedzieć jest rzetelna i wielokrotnie pomocna, traktuje ciebie bez ściemy i iluzji, bez złudzeń. Dziś o tyle cenna, ponieważ prawie niespotykana. Lubię ją, pozwala mi patrzeć realnie i bez złudzenia na życie. Jest siostrą z którą trzeba się liczyć i uważnie słuchać. Jeżeli jej się nie zbywa, jest troskliwa i ucząca. Ma wielką wiedzę, umie przewidywać, ostrzegać i bezpiecznie przeprowadzić. Uznanie jej jest mądrością. Klarowne sytuacje są błogosławieństwem.

Biała Niedziela

W moim Zgromadzeniu Zakonnym zawsze wiąże się ona ze Ślubami Wieczystymi. To ostateczne wypowiedzenia: Bogu - TAK po 5 latach Ślubów Czasowych. Droga Zakonna jest nieustannym nawracaniem się ku Niemu. Nic nie jest tak ważne jak własne zbawienie i zdobycie Królestwa Niebieskiego. Każdego dnia człowiek odkrywa owe Królestwo wśród siebie. Moje Śluby Wieczyste miały miejsce w Sanktuarium Najświętrzego Serca Pana Jezusa w Szczecinie (gdzie obecnie posługuję), a było to zaledwie 5 lat temu. Moi współbracia z nowicjatu składali je w tym samym dniu w Poznaniu w Domu Głównym. Był to wyniosły dzień i myślałem wtedy, że chwyciłem już Pana Boga za nogi. Życie szybko zweryfikowało tę myśl. Dziś już wiem, że to był początek drogi ku wolności, drogi krętej, bardziej podobnej do polnej z różnymi wybojami i dziurami. Drogi, która cały czas trwa.

Życzenia Wielkanocne

Kolejny raz pochylamy się nad Wielką Tajemnicą Zbawienia. Tajemnicą, cierpienia, śmierci naszego Pana i Radości Poranka Wielkanocnego. Na ten szczególny czas trwania na modlitwie, życzę głębokiego przeżycia obecności Jezusa Żyjącego i Działającego, tu i teraz. Otwartego serca i ucha na Jego Głos, który uzdrawia, leczy i umacnia w dawaniu świadectwa o Nim. Życzę doświadczenia Jego Mocy, która uzdalnia do pisania swoim życiem kolejnych kart Ewangelii o Jezusie, który czyni cuda, nawołuje do nawrócenia i jest w zwykłej codzienności, tu i teraz. Z darem braterskiej modlitwy Marek Labuda TChr

Na dzień raodści i uśmiechu

Życzę pogody ducha płynącego z głębi największej Radości i Tajemnicy naszego Zbawienia. Niech ta rozpoczynająca się wiosna zagości w każdym srecu i odrodzi życie. Niech słońce, jak i powoli zieleniejąca się przyroda przypomina, że Bóg powołuje nas do Nowego Życia. Źródło zdrowego uśmiechu, więc niech zawsze wybija i urzyźnia naszą codzienność pełną trosk, zmartwień i zaganiania.

Przed paru dniami

zamieściłem fragment Pisma Świętego z Księgi Powtórzonego Prawa. Jest to tekst mówiący jak zażyła ma być moja relacja z Bogiem. On jest Tym, o którym mam myśleć w każdej, chwili począwszy do wczesnego ranka, skończywszy na momencie zaśnięcia. Nie jest to jednak łatwe, sprawy zwykłego dnia wkradają się na pierwszy plan, zajmując miejsce należne Bogu. To, dlatego z taką sumiennością muszę dbać, aby Jego obecność wypełniała moje życie. I tak naprawdę to jest mój cel– bycie blisko Boga i nieustanne nawracanie się ku Niemu. Modlitwa jest drogą, jak powie jeden z ojców duchownych, ona nie jest sama w sobie celem, tylko środkiem do tego, aby być blisko z Bogiem. Ta bardzo ciekawa myśl, ostatnio wypełnia moje dni. Towarzyszy mi ona w moich powszednich zajęciach. Rozważam tę myśl przewodnika duchowego w świetle Słowa Bożego, które przytoczyłem wyżej. Każda myśl ma być wypełniona Nim. To Bóg tym nakazem wyciąga ku mnie pomocną dłoń, wskazuje jak ma wyglądać mój dzień, od czego mam zacząć, jak tr

SŁUCHAJ CHRZEŚCIJANINIE

„Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem - Panem jedynym. Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił. Niech pozostaną w twym sercu te słowa, które ja ci dziś nakazuję. Wpoisz je twoim synom, będziesz o nich mówił przebywając w domu, w czasie podróży, kładąc się spać i wstając ze snu. Przywiążesz je do twojej ręki jako znak. Niech one ci będą ozdobą przed oczami. Wypisz je na odrzwiach swojego domu i na twoich bramach.” Pwt 6, 4-9.

"Mój Chrystus" mój jedyny Pan i Zbawca.

Tak na prawdę jest aktywny w moim życiu na ile Mu pozwolę działać w sobie, na ile się otworzę na Niego. Pierwszy krok to uwierzyć, że On żyje i działa, że nie jest historią, która mineła. Ta historia trwa cały czas. Każdy dzień mojego życia to kolejna karta ewangeli, która ukazuje działalność i cuda Boga - Człowieka. To On mój los zabezpiecza. Tak łatwo jest sprowadzić Go do Tabernakulum i do Pisma Św. ( najlepiej obrazkowego, bo nie trzeba czytać), tym czasem nie oto chodzi. To nie tak. On żyje i działa. On dziś chodzi po ziemi i czyni cuda, tylko aby Go dostrzec trzeba się zatrzymać i znaleść czas na modlitwę - ufną prośbę: ...Jezusie, Synu Dawida ulituj się nade mną... Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz...

Pamiętaj bądź zawsze uczniem

Przed paru laty jak wyjeżdżałem na parafię z domu głównego tymi słowami, pożegnał mnie jeden z moich współbraci. Szczerze powiem trochę się na niego oburzyłem, pomyślałem sobie wtedy:, co za typek, każe mi być cały czas uczniem, a ja tu jadę do konkretnej pracy. Długo nie rozumiałem przesłania tych słów i myślę, że sam wypowiadający do końca nie wiedział, co mówi ( pełni szacunku do jego osoby). Wiem jedno, bardzo długi czas one mnie poruszały i samo zdarzenie budziło we mnie ironiczne uczucia. Dziś po wielu latach spoglądam się na nie zupełnie inaczej, od drugiej strony. Uważam, że mają one bardzo głęboki sens egzystencjalny. Być zawsze uczniem, bowiem to zaszczyt i jednocześnie nieustanna lekcja pokory. Być zawsze uczniem, to znaczy otworzyć swoje oczy i uszy na Boga, który każdego dnia uczy mnie przez konkretne zdarzenia i doświadczenia, kroczenia Jego drogami. To dyspozycyjność na codzienne nawracanie się z moich dróg na Jego. Ostatnio rozważam słowa: „ Nawracajcie się i wierzcie w

Rekolekcje nie dla wszystkich, lecz dla tych co chcą

Dziękuję wszystkim za dar modlitwy w czasie moich rekolekcji. Wszystkim kobietom w dniu ich święta składam życzenia wielu łask i błogosławieństwa Bożego w każdej chwili podejmowanego obowiązku i odpoczynku. Kilka słów na temat rekolekcji, w których uczestniczyłem. Thomas Merton mówi o pustyni w mieście, jako szczególnym miejscu ciszy w gwarze wielkiego miasta, chwili dla Boga w szybkim świecie konsumpcyjnym. Pójdę w trochę innym kierunku mówiąc o rekolekcjach Lectio Divina, pomimo tego, że to właśnie był taki czas specjalny dla Boga, w którym wszystko ważne spadło rangą do mało ważne w obliczu najważniejszej sprawy dla człowieka, jaką jest bliskość Boga. Był to czas ciszy zewnętrznej, po to abym mógł usłyszeć nieustannie mówiącego Boga do mnie. Był to szczególny czas przebywania w oazie życia, w której jest tylko jedna, jedyna studia Słowa Bożego, z której można czerpać bez ograniczeń, bez skrępowania. Był to dom, w którym Ojciec nieustannie czeka na mnie – syna marnotrawnego i cieszy

„Polacy nie gęsi, swój język mają” Mikołaj Rej

– Czy dziś jest to aktualne? Dziś wśród różnych bilbordów reklamowych, zachowań i zwyczajów wydaje się, że to powiedzenie jest już przeżytkiem, a wręcz nie prawdziwe. Ze smutkiem patrzę na spolszczony angielski widoczny na witrynach sklepowych i przeróżnych szyldach np.: Sale, rent, Company itd.… Tych przykładów możemy wyliczać w nieskończoność. Ktoś, kto oglądał, choć w ułamku Angielskie TV bez problemów znajdzie odzwierciedlenie pewnych programów w naszej Krajowej TV. Nie wspomnę o zachowaniu i wypowiedziach. Czyżbyśmy zagubili naszą Polską Tożsamość na rzecz globalizacji?! Wszystkie te sytuacje, o których warto rozmawiać i te, których nie powinno się poruszać ze względu na grzeczność i prywatność, a które budzą niepokój w sercu, czyż nie nazywają się: KRYZYSEM TOŻSAMOŚCI? CZY NIE POGUBILIŚMY SIĘ W TEJ JEDNOCZĄCEJ SIĘ EUROPIE I ŚWIECIE? Mimo wszystko warto pamiętać, kim się jest i przytaczać słowa Mikołaja Reja: „ POLACY NIE GĘSI SWÓJ JĘZYK MAJĄ”. Promocja własnego stylu życia i środ

Dziś przypada 111 rocznica urodzin Ojca Ignacego Posadzego TCHR.

Jest On Współzałożyciele Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej i Założycielem Sióstr Misjonarek dla Polonii Zagranicznej. Oby dwa Zgromadzenia w swój haryzmat mają wpisane służbę polakom poza granicami Polski. Więcej informacji o Ojcu Ignacym Posadzym na stronie: http://www.tchr.org/posadzy/

Jest prawdą to, że nie wszystko musi się mi podobać,

tudzież nie wszystko muszę lubić, co jest darem Bożym. Np. nie lubię śniegu, bo jest przy nim dużo Syzyfowej pracy. To jest fakt, ale także faktem jest to, że Bóg stworzył śnieg i jest on ostatecznie pożyteczny, no chodźby na polach. Człowiek nie ma wpływu na to czy on pada, czy nie. Ma wpływ natomiast na jego usuwanie. Odśnieżać trzeba, bo wymaga tego bezpieczeństwo drugiego człowieka. I tu owa Syzyfowa praca zamienia się w potrzebne i konieczne zajęcie. Narzekanie na faktyczny stan rzeczy nic nie da oprócz tego, że czynność tę będę wykonywał niechętnie i bez żadnego zaangażowania. To doświadczenie jest lekcją pokory i ode mnie zależy jak do niego podejdę. To, co Bóg stworzył jest dobre, tak uczy nas Biblia, i jest to prawdą. Taka jest Wola Boża, abym usuwał ten śnieg, a Ją człowiek powinien wypełniać z radością. I chodź nadal nie lubię odśnieżania, muszę z pokora przyznać, że owa czynność uczy cierpliwości i opanowania się. Czyli moje nie lubienie, może także być wielką życiową nauką

Człowiek planuje, a Pan Bóg krzyżuje

Nie zawsze jest po mojemu i nie zawsze musi być po mojemu. Tak bardzo bym chciał, aby wszystko mi się udawało, wszystko było tak jak ja chcę, lub sobie zaprojektuję. Jednak nie wszystko jestem w stanie przewidzieć. Dziś, gdy w planowaniu świat ułatwia wiele rzeczy często zapominamy o jednym i najważniejszym: o Bogu. Nie liczymy się z Jego wolą i z Jego zdaniem. A przecież to On nasz los zabezpiecza. Warto zatem zaopatrzyć się w odrobinę pokory i stwierdzić wbrew wszystkim, że świat jednak do mnie nie należy. Nie mogę wszystkiego mieć co sobie zapragnę, lub postanowię. Warto zatem zauważyć swoje ubóstwo, które wyraźnie wskazuje na braki ( i nie chodzi tu o materializm). Człowiek ubogi to ten który wie że jest niedoskonały i ułomny w swoim działaniu. O tym przypominają mi moje drobne codzienne niepowodzenia, których nie rzadko doświadczam. Myślę, że są to drogowskazy postawione na mojej drodze ku Bogu, przypominające mi, że „Nie jesteś sam Dobry Bóg dał ci Matkę. Gdy szukasz domu w ciemn

Ale po co???

Nie dawno się zastanawiałem nad zakupem pewnego sprzętu elektrycznego. Podzieliłem się moim planem z inną osobą. A ona na to: ale po co? To pytanie chodziło za mną przez kilka dni i ostatecznie odwiodło mnie od planowanych zakupów. Tak prozaicznie proste pytanie sprawiło, że zacząłem się zastanawiać, czy mi owa rzecz będzie przydatna i czy w pełni będzie wykorzystana. Myślę, że przed każdą zamierzoną decyzją powinno się pojawić owe: ALE PO CO?? CO MI TO DA? DLACZEGO?? W wielu wypadkach usprawniłoby to nam życie, wiele konfliktów można by uniknąć. Mało tego to pytanie ma także wymiar egzystencjalny, dotyczący życia, bycia człowiekiem, chrześcijaninem, mężem, żoną….

Czemu służy krytykowanie?

Czy w czymś pomaga? Myślę, że nie. Krytykując innych tylko przysłaniam swoje błędy i niepowodzenia, które posiadam jak każdy człowiek, jest to forma nieustannego porównywania się, czy oby ktoś nie jest lepszy ode mnie. Może sobie podświadomie tłumaczę w ten sposób, że nie jest ze mną najgorzej, bo wobec innych tak źle nie wypadam. W ten sposób zwalniam się z pracy nad sobą. Zresztą łatwiej jest zajmować się innymi niż sobą, to nic nie kosztuje i nic z siebie nie trzeba dawać. A może należy spróbować jednak patrzeć się na bliźniego w pozytywniejszy sposób i zacząć dostrzegać zalety. Każdy z nas w końcu jest w nie tak bogaty. Jeżeli by doszukiwać się u innych pozytywów, to wówczas istnieje zagrożenie, jak ja od tej strony wyglądam. Może to by mobilizowało do nieustannego udoskonalania swego potencjału dobra. Jedynie porównywanie się w tym duchu jest zdrowe. Św. Paweł powie w dobrym się prześcigajcie. Może, więc warto w tym dobrym się prześcigać, nie czyniąc nikomu wyrzutów, czego nie zro

Quo Vadis?

Każda droga ma swoje miejsce przeznaczenia, każdy kierunek ma swój cel. Robimy wiele, aby odnieść sukces zawodowy, prywatny. Zakładamy sobie cele i staramy się je zdobyć. Tak samo jest w życiu duchowym. Każdy czyn, każdy dzień przybliża mnie do kierunku, który obrałem. Staram się pokonać przeszkody, choć czasem wiele mnie to kosztuje. Dlatego warto pytać się każdego dnia, dokąd podążam? Gdzie moje decyzje mnie zawiodą i czy jest to właściwy kierunek? Dokąd podążasz człowiecze? Gdzie zajdziesz? Obym zawsze obierał ten dobry kierunek, zgodny z Wolą Bożą. Jest ważne jak kroczę i gdzie kroczę, jest ważne, abym wiedział, co chcę osiągnąć i na ile moje zachowanie przybliża mi wyznaczony cel…

Sekularyzacja - zeświecczenie,

Cóż oznacza? Kto za jej postęp ponosi winę? Myślę, że po trochu każdy chrześcijanin. Każde niedane w porę świadectwo, każde profanum przyczynia się do tego. To, co stanowi Chrześcijaństwo oparte jest na wierze i tradycji, jeżeli my dorośli nie przekażemy ją następnemu pokoleniu, to nastąpi w pełni neopoganizm. Każdy z nas jest za to odpowiedzialny. Jeżeli dziecko nie zobaczy zachowanego sacrum u dorosłych, to gdzie je ma zobaczyć? Jeżeli dziecko do kościoła jest wprowadzane jak do jakiejś sali gimnastycznej, to nie żądajmy od niego szczególnego respektu do Świątyni, w której mieszka Bóg. To owoce takich zachowań dorosłych w kościele wobec Pana Boga i dzieci nazywamy SEKULARYZACJĄ, postępem ku nie wierze. Przerażający to widok, gdy dorośli chrześcijanie wprowadzają do Domu Bożego młode pokolenie i w ogóle nie zwracają uwagi na Najważniejszego Gospodarza tego miejsca - Jezusa Chrystusa, ukrytego w Przenajświętszym Sakramencie. Nikt z nas nie pozwoliłby sobie na gości ignorujących nas, ja

Miłośc Miłosierna,

tyle się o Niej mówi, pisze. Trzeba doświadczyc bezradności, aby Ona stała się Panią twego sreca. Tylko wtedy jesteśmy wstanie pojąc Jej tajniki, choc są one do końca niezgłębione. Każdy chrześcijanin doświadcza Jej na miarę swoich możliwości, na miarę otwartego serca. To Ona reguluje nasze życie, napełnia nas optymizmem i pozwala nim się dzielic. Człowiek obdarowany nie może tego daru zatrzymac tylko dla siebie - nie ma takiej opcji. Miłośc Miłosierna zobowiązuje. Jeżeli ci zostało darowane, a przecież podczas każdego sakramentu pokuty jest ci wiele darowane, to o ile więcej ty powinieneś darowac. Bez lęku i skąpstwa. Wchodząc do kruchty naszego kościoła, prawie zawsze napotykam biednych i bezdomnych na własne życzenie, czasem muszę ich "pogonic", przywrócic do ładu, jednak zawsze spogądam na nich z przymrużeniem oka, zawsze udaje, że wiele nie wiedzę. Dopiero jak przegną to reaguję. Oni w końcu też są Dziecmi Bożymi, czasem nawet są bliżej Boga Ojca niż ja. Jedynie On to wi

Doświadczenie bezradności

wcale nie musi gasic, lecz powinno przybliżac człowieka do Boga Ojca. Czasem zachowuję się jak małe dziecko, które pragnie wszystko wykonac sam. Stara się byc wielkim i niedopuszcza do siebie możliwości błedu i poraszki. Wkrada się lęk, że Bóg kocha te grzeczne dzieci, a te "be", to tak nie za bardzo. Błąd na starcie. Błąd, ponieważ "Bóg kocha mnie takiego jakim jestem, raduje się każdym moim gestem..." Cóż to oznacza? A właśnie to, że On kocha mnie takiego pogiętego, naturalnego. Ojcowskie upomnienia wcale nie wskazują na brak miłości, czy brak akceptacji, one tylko zachęcą do pracy nad sobą i swymi wadami. Naturalnośc i normalnośc pozwalają zdrowo ocenic co osiągnołem a co jeszcze jest przede mną. Doświadczenie bezradności zatem zachęca do ufnej i pokornej modlitwy: "...nie moja wola, lecz niech się Twoja dzieje...". To Bóg mój los zabezpiecza i nie pozwoli mi odłączyc się od Siebie. A bezradnośc to zbawienne doświadczenie Miłości Miłosiernej...