Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2008

Radość

jest pięknym Darem Bożym. Tyle piękna w naszym życiu, ile jest w nas radości. Największa radość człowieka płynie z Dobrej Nowiny, jaką zostawił nam nasz Pan, Jezus Chrystus. Każdy z nas ma być apostołem radości, która mówi o Życiu Wiecznym. Każda chwila, godzina, dzień jest do tego sposobnością. Tyle smutków, problemów serwują nam media. Zresztą już niejednokrotnie poruszałem to. Wyobraź sobie jakby wyglądały wiadomości przedstawione w pozytywny sposób, ile bólu i zła byłoby mniej. Radość z pewnością rozwija naszą osobowość i jest pięknym promykiem dobra płynącego z kart Ewangelii. Każda Msza Św. kończy się rozesłaniem. Nie mamy robić nadzwyczajnych rzeczy, nie musisz gór przenosić, wystarczy tylko dać odrobinę radości bliźniemu, a świat będzie o tyle lepszy. Możesz w ten sposób uczynić świat piękniejszy i radośniejszy. Nie zapominaj więc być apostołem radości.

W ramach wytłumaczenia

Diakonia miłosierdzia, której konferencje zamieściłem na swym blogu jest częścią Wspólnoty "Nowe Życie", która spotyka się na modlitwie w Polskiej Parafii Miłosierdzia Bożego w Manchester. Konferencja jest godna uwagi i refleksji. Dla mnie osobiście ta konferencja zawiera wielkie bogactwo myśli na temat tak ważny, jakim jest miłosierdzie. To wielkie zadanie stawia Dobry Bóg przed każdym człowiekiem.

"Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią’’

I. Miłosierdzie czyli o miłości większej niż grzech . Miłosierdzie można określić jednym zdaniem, zaczerpniętym z Encykliki Jana Pawła II, który mówiąc o miłosierdziu Bożym określa je jako: "miłość, która jest większa niż grzech". Przebite ręce i bok Zbawiciela są symbolem miłości Boga do człowieka. Są znakiem rozpoznawczym Boga, który jest bogaty w miłosierdzie. Obraz miłosierdzia Bożego namalowany pod wpływem objawień s. Faustyny, nawiązuje właśnie do przebitego boku Jezusa, z którego wypłynęła krew i woda. Ten obraz, przekazuje prawdę, że Bóg pomimo grzechu nie zniechęcił się człowiekiem. Obraz "Jezu ufam Tobie", to głośne wołanie Boga, że "miłość jest większa niż grzech". Ks. Michał Sopoćko, spowiednik s. Faustyny podjął rozważanie nad tym, czym różni się miłość od miłosierdzia. Interpretując św. Tomasza z Akwinu pokazuje, że miłość różni się od miłosierdzia celem. Miłość bliźniego dąży do tego, by przyczynić się do dobra drugiego człowieka, a mi

II. Miłosierdzie w życiu codziennym

cd. Inna drogą do rozpoznania Bożego miłosierdzia mogą być nasze codzienne sytuacje: czyjeś dobre słowo, gest, doświadczenie miłości, wierność przyjaźni czy znak pamięci. Papież wyraźnie podkreśla tu wyjątkowe znaczenie modlitwy: „Poprzez modlitwę Bóg objawia się przede wszystkim jako Miłosierdzie, to znaczy jako Miłość, która wychodzi na spotkanie człowieka cierpiącego, jako Miłość, która dźwiga, podnosi z upadku, zaprasza do ufności. Zwycięstwo dobra w świecie jest organicznie związane z tą prawdą. Człowiek, który się modli, wyznaje tę prawdę i niejako uobecnia Boga, który jest Miłością miłosierną pośród świata”. Człowiek modlący się odkrywa swoją biedę i kruchość, grzeszność i słabość oraz absolutną zależność od Boga. Gdy człowiek staje przed Bogiem Żywym i Prawdziwym, zawsze będzie miał uczucie pustych rąk i tego, że nic mu się nie należy. Co może oznaczać w naszej codzienności, że człowiek „uobecnia Boga, który jest Miłością miłosierną pośród świata”? Początek jest związany z modl

III. ‘Dobry jak chleb’ – Brat Albert Chmielowski

cd. Tak właśnie było ze św. Bratem Albertem, który poświęcił się pracy dla najuboższych, nie wystawiając werdyktów, nie oceniając ich postępowania. Przyjrzyjmy się teraz postaci tego ‘polskiego biedaczyny’ Brata Alberta Chmielowskiego, którego święto obchodziliśmy kilka dni temu, we wtorek, 17 czerwca. Charakterystyczną cechą duchowości Św. Brata Alberta była wrodzona dobroć serca. Niemal powszechnie mówi się, że Brat Albert był dobry jak chleb, a jego maksyma o dobroci na wzór chleba trafia do wielu serc otwierając je na miłość bliźniego. Oto jego słowa: ‘’Powinno się być dobrym jak chleb; powinno się być jak chleb, który dla wszystkich leży na stole, z którego każdy może kęs dla siebie ukroić i nakarmić się, jeśli jest głodny’’. Inna myśl Brata Alberta: ‘’Jeżeliby cię zawołano do biedaka idź natychmiast do niego, choćbyś był w świętym zachwyceniu, gdyż opuścisz Chrystusa dla Chrystusa’’ Zanim Adam Chmielowski podjął decyzję o wstąpieniu do zakonu jezuitów, zaczął malować obraz prze

IV. Na zakończenie

cd. Na zakończenie przytaczam słowa z Dzienniczka św. s. Faustyny, która w taki o to sposób modliła się do Boga prosząc Go o dar miłosierdzia: "Pragnę się cała przemienić w miłosierdzie Twoje i być żywym odbiciem Ciebie, o Panie. Dopomóż mi do tego, o Panie, aby oczy moje były miłosierne, bym nigdy nie podejrzewała i nie sądziła według zewnętrznych pozorów, ale widziała to co piękne w duszach bliźnich. Dopomóż mi, aby słuch mój był miłosierny, bym skłaniała się do potrzeb, by uszy moje nie były obojętne na bóle i jęki bliźnich. Dopomóż mi, Panie, aby język mój był miłosierny, bym nigdy nie mówiła źle o bliźnich, ale dla każdego miała słowo pociechy i przebaczenia. Dopomóż mi, Panie, aby serce moje było miłosierne, bym współczuła ze wszystkimi cierpieniami bliźnich. O Jezu mój, przemień mnie w siebie, bo Ty wszystko możesz". Opracowała Beata S.

Pod dyktando...

najlepiej, aby być ułożonym, grzecznym człowiekiem, nie mającym swego zdania, we wszystkim układny, nie szukającym problemów. Po prostu żyć pod dyktando innych, bez własnej osobowości i bez własnego zdania, wegetować. Jest to też sposób na życie, tylko, że trzeba się liczyć z nieustannym chowaniem własnego "ja" w schronie. Trzeba wtedy bardzo mocno skorumpować swoją osobowość, aby w ten sposób pozornie spokojnie żyć, aby się nikomu nie narazić. Uważam, że nie tędy droga. Czasem trzeba pokazać "kły", czasem trzeba wypowiedzieć własne zdanie, bez względu na to czy to się komuś podoba, czy nie. Każdy ma prawo do własnego zdania i do dialogu. Nie znaczy to, że własne zdanie jest zawsze poprawne. W końcu jesteśmy ludźmi i mamy prawo także do popełniania błędów. Od tego jest dialog, aby wypracowywać wspólny front, a nie dominacyjny. Nieustanne chowanie się do niczego nie prowadzi. Jedynie można się nabawić nerwicy, psychicznego przygnębienia. Nigdy w taki sposób nie pocz

dystans...

słowo nam znane oznacza odległość. Patrzenie się na wszystko z dystansu, czasem nie jest łatwe, wymaga wiele poświęcenia i dużo spokoju. Jednak daje duże owoce w wielu sytuacjach. Warto posiąść taką umiejętność, nie wszystko bowiem wygląda tak jak to widać "na pierwszy rzut oka." Jest to również przydatne do osobistego spokoju, który przecież jest ważny. Każda sytuacja ma swoją dobrą i złą stronę, nawet ta najgorsza i beznadziejna. Wydaje nam się, że nie da się nic zrobić, a jednak każdy problem ma swoje rozwiązanie, ma swój finał. Trzeba umieć nabrać dystansu do życia, które szybko pomyka. W tym zwariowanym świecie, pełnym nowości i nowoczesności, tylko spokój nas może uratować. Jedno jest pewne wiele może się zmienić, wiele może się zadziać, tylko jedno pozostaje nie zmienne, stałe i nie podważalne. Bóg mnie kocha, takiego normalnego, lekko postrzelonego, z bagażem różnych doświadczeń. On mnie kocha i już! :)

A nadzieja zawieść nie może...

W każdej sytuacji trzeba mieć nadzieję, nawet w tej trudnej i nie zrozumiałem. Wszystko co przeżywamy jest swoistym doświadczeniem życiowym. Każdy dzień jest niepowtarzalną lekcją. Nadzieja to taki pryzmat, przez który świat wygląda inaczej. Często w trudnych momentach niestety odkładana na bok, wtedy zastępuje ją czarne spojrzenie na wszystko. Myślę, że trzeba powrócić do tego o czym już wspominałem o zatrzymaniu się na chwilę i uczynieniu analizy tego co było, podsumowaniu każdego doświadczenia i wyciągnięciu wniosków. Trzeba na wszystko spojrzeć przez jeszcze jeden pryzmat: przez wiarę. Wiarę, która doświadcza. Oby każde doświadczenie to trudne i radosne, prowadziło ku wzrostowi. I czasem tak jest, że dzieje się coś czego byśmy nie chcieli coś co wolimy unikać. I właśnie owa nadzieja przynosi nam w takich chwilach, światło w ciemnym tunelu.

Za i przeciw

Każdy stając na skrzyżowaniu dróg, rozważa którą z nich obrać. Zastanawia się która będzie lepsza, szybsza, która lepiej doprowadzi do celu. Rozpatruje wszystkie za i przeciw. Każdy z nas staje przed takimi skrzyżowaniami życiowymi nie jeden raz. I każdy z nas obiera tą drogę, która ma więcej za- i nic w tym dziwnego. Wszystko jednak musi się dziać w obiektywnym świetle, na subiektywne oceny w takich momentach nie ma miejsca. Wszystko musi być nie tylko przemyślane, ale przemodlone, czyli aby to była super obiektywna decyzja do obrad musimy zaprosić Boga. Trzeba pobadać także najbliższą opinię publiczną, ona też jest ważna, aby decyzja była obiektywna. Opinia ta niweluje bowiem subiektywizm pod tytułem: "jestem o tym przekonany, ja to wiem na pewno". Często niestety nie wiem, tylko mi się wydaje, a to jest duża różnica. Jeżeli mówimy o decyzjach życiowych, to muszą one być doskonale wyważone i doskonale obiektywne. Nigdy nie wolno żałować co się przeżyło, ponieważ życie jest

Czasem nie jest łatwo...

Choć nikt nie obiecał, że będzie łatwo, to jednak i mimo wszystko każdy z nas tak by chciał. A tu masz ci los! Są problemy te codzienne i okolicznościowe. Czasem się starasz aby ich nie było, a one jak grzyby po deszczu po prostu są. I to nie jest nam na rękę. Często sobie myślę i zastanawiam się, co jeszcze mógłbym zrobić aby było dobrze i spokojnie. Czasem nie jest to możliwe i to nazywa się krzyż, który trzeba dźwigać. A dźwiganie krzyża musi być bolesne, bo to przecież krzyż! I to jest własny krzyż, a nie cudzy. Czyli do udźwignięcia mimo wszystko i wbrew wszystkiemu i wszystkim :) W tym wypadku nikt nie jest pominięty, każdy jest zaopatrzony doskonale we własny krzyż. Boże daj mi wystarczająco siły, abym dał radę. Moja ciocia wręczając mi Pismo Święte na osiemnaste urodziny napisała taki wierszyk na przedniej stronie: " Kiedy znajdziesz krzyż na drodze, nigdy nie mów już nie mogę, tylko Jezu pomóż mi" Pomóż mi nieść mój krzyż Panie Jezu, bo już zaczyna mi brakować sił.

"Błogosławcie tych, którzy was prześladują.

Błogosławcie, a nie złorzeczcie." z listu św. Pawła Apostoła do Rzymian. Ostatnio rozważam owe wskazanie. Z pewnością nie ma w nim nic dziwnego dla chrześcijanina i zdaje się być oczywiste. Jednak w chwili gdy dojdzie do prześladowań staje się ono niezmiernie trudne i wręcz prawie nie możliwe. Z chęcią odpłacamy atakiem i ostrą krytyką, z chęcią stajemy do ofensywy, bo któż lubi być atakowany. Tym czasem ma być inaczej. On ci kamień, ty mu chleb. Dobrocią zło pokonywać. Tylko tak można walczyć. I nikt nie powiedział, że to będzie łatwe. Tak sobie myślę, że mądrzej czasem przemilczeć niż o jedno słowo za dużo powiedzieć. Nie uda nam się zmienić bliźniego, nie uda nam się zmienić wrogiego nastawienia. Uczucia i gesty należą do nas. I to nad nimi możemy zapanować. Nad swoimi uczuciami i gestami. Nie musimy wcale się zniżać do poziomu osoby nam nie przychylnej. Tak już jest na tym świecie, że jedni są za, a inni przeciw. Cudze uczucia i gesty nie są naszymi problemami, bo do nas nie n